I na tej plaży, z tej mgły wyłania się Krzysiu, mój i nie tylko mój kolega "kijkowy".
Jego pierwszy pytanie, a gdzie masz kijki, bo ja dziś w wersji spacerowo-bezkijkowej:)
Mówię mu, że żałuję, że bez kijków...że nie w jego towarzystwie.
Śmiejemy się: wspominamy wspólne wyprawy, rozmawiamy o Grace i umawiamy się, że może kiedyś spotkamy się na trasie.
On mówi, że za tydzień będzie miał dziewiątą chemię...opowiada mi, że nie myśli o tym, bo teraz robi kobiecie, czytaj żonie, kuchnię...
Rozczula mnie ten facet, ale nie tylko mnie, bo za chwile zatrzymuje się przy nas Doktorka i teraz ona w towarzystwie Krzysia wraca do Ustki...ja idę do Orzechowa sama ze swoimi myślami i optymizmem Krzysztofa...
Koleżanka z pracy za tydzień kończy osiemdziesiąt lat(!). Zrobiłam dla niej skromny prezent w postaci poduszeczki do igieł.
Na czerwonej kanwie wyhaftowałam z obu stron ten sam wzór, z jednej kolorem seledynowym a z drugiej zielonym.

Kochani, życzę Wam i sobie żebyśmy na swojej drodze spotykali jak najczęściej pozytywnie energetyczne osoby.