czwartek, 6 listopada 2014

Na powitanie sąsiada...

Wnuczek mojej najbliższej sąsiadki to poniekąd też mój sąsiad, wprawdzie daleko mieszkający, ale sąsiad)
Dla małego Patryka wyszyłam Misia w stroju paradnym.
Drugi raz robiłam haft wg tego samego wzoru, sam misiek i okoliczności sprawiły, że jeszcze raz to samo było...
Szklarz, niepozorną szmatkę, pięknie oprawił jednak zamiast szkła zastosował pleksi, żeby Babci i Dziadkowi w podróży nie robić kłopotu





Wczoraj miałam u siebie w domu wyjazdowe a właściwie wyjściowe spotkanie z moimi koleżankami z Kółka Hafciarskiego działającego przy naszym Domu Kultury. Upiekłam przysłowiową blachę ciasta a pretekstem do spotkania była nauka frywolitek na igle.
Doszłyśmy do wniosku, że mało teraz u nas haftu a dużo szydełka i innych zajęć..
Trzy godziny, które z pieskiem sąsiadki co to u mnie jest na przechowaniu, gdy jej Pani i Pan zapoznają się w dalekim kraju z wnukiem, spędzone w sympatycznej atmosferze roześmianych kobietek były miłe.
Naprawdę było miło...
Czasami aż żal, że te telewizory, komputery i inne ograniczenia, które sobie sami narzucamy pozbawiają nas kontaktu z żywym, symatycznym człowiekiem....