poniedziałek, 29 listopada 2010

Zaklinanie rzeczywistości

Wszędzie śnieg, wiatr, mróz i jak tu żyć, kiedy ręce i nogi zmarznięte a nos czerwony!!!
Dlatego dziś letnie wspomnienie: święto jednej z barcelońskich uliczek. Mieszkańcy pięknie udekorowali swoją ulicę, rozstawili stoliki, zorganizowali jakąś muzykę i jedzenie a potem wszyscy bawili się do póżnych godzin nocnych.





Wszystkim życzę ciepełka i aby do wiosny!!!

piątek, 26 listopada 2010

Pouczająca lektura



Koleżanka nakazała mi przeczytać książkę a właściwie malutką i cieniutką książeczkę "Podręcznik Mądrości Tego Świata" autorstwa Józefa Bocheńskiego.
No więc czytam i zachwycam się spisanymi i z lekka rozbudowanymi przez autora przykazaniami mądrości.
Oto jedno z nich:

Mów sobie codziennie rano: "Świetnie jest"

Na zdjęciu mój frywolitkowy anioł.

czwartek, 25 listopada 2010

Odwiedziny w Krainie Wenus


Dzisiaj zapraszam do odwiedzenia bardzo sympatycznego bloga Kraina Wenus. Prowadzi go bardzo miła studentka konserwacji sztuki. Powodem, dla którego Was tam zapraszam, jest prezentowany powyżej, anioł autorstwa Jej mamy.
Anioł jest cudnej urody i warto go zaprezentować.
Przy okazji mam nadzieję, że właścicielka bloga pokaże nam więcej prac swojej utalentowanej mamy.

piątek, 19 listopada 2010

Do czego to mogło służyć?

Wczoraj na spotkanie jedna z koleżanek przyniosła bardzo ciekawą i piękną rzecz.
Był to przybornik, który służył jakiejś pasjonatce robótek ręcznych w dawnych czasach. Uszyty był z szarego płótna a środku miał mnóstwo maleńkich przegródek, które zawierały: druty różnej grubości i długości, szydełka, jakieś małe haczyki do wyciągania nici itp akcesoria. Druty do włóczki i niektóre inne rzeczy były zrobione z kości słoniowej. Wszystkie przybory nosiły ślady bardzo intensywnego użytkowania, ale były w dobrym stanie.
Ów przybornik można było z łatwością zrolować i zapiąć piękną agrafką.
Z owego przybornika dostało mi się cztery rzeczy, nad którymi teraz siedzę zastanawiając się do czego one mogły służyć i czy ja znajdę dla nich zastosowanie.



Serwetka dla Krysi



Serwetka pojechała z moją siostrzenicą w świat a dla Was i dla mnie jest fotka.

Wczoraj od swoich koleżanek hafciarek dostałam trochę splątanych nici, które wyglądają jak kordonek, ale chyba nim nie są. Teraz mnie czeka żmudna walka z kłębowiskiem a potem zobaczę czy ze zdobycznych nici coś będzie można zrobić.

Pozdrowienia dla wszystkich odwiedzających mnie - trzymajcie się w ten jesienny czas!!!

poniedziałek, 15 listopada 2010

Pan z paczką

Dzisiaj dostałam zapowiadaną już wcześniej przez Dommę niespodziankę w ramach wymianki Podaj dalej.
Słuchajcie, to trzeba zobaczyć!!!


Wielka koperta oklejona pocztowymi naklejkami i opatrzona stosownymi pięczęciami a w niej zgrabnie zapakowny pakunek.


A w nim piękna niebieska koperta z kwiatuszkami zawierająca sympatyczny list na ozdobnym papierze udekorowanym motylkami. Oprócz listu cudne rzeczy wykonane przez Dommę.


Znalazłam tam chustecznik w śliczny delikatny wzorek, zakładka z równie delikatnym i bardzo starannie wykonanym wzorem blackwork, podkładka zrobiona specjalnie dla Haliny czyli dla mnie :), woreczek, słodkości i napitki.


Na woreczek w kolorze lilaróż chcę zwrócić Waszą uwagę.
Zobaczcie jak jest pięknie i bardzo starannie uszyty. tego nie widać na fotce, ale woreczek jest ozdobiony delikatną koronką.

Już któryś raz w tym poście używam słowa delikatny, ale tak muszę robić, bo wszystko w prezencie dla mnie jest delikatne!!! i bardzo starannie wykonane.
Dominiko, jestem pełna uznania dla Twoich umiejętności i zdolności a z Twojego blogu mogłam wywnioskować, że jesteś wspaniałą dziewczyną.
Dziękuję Ci za piękny prezent.
A wszystkich zachęcam do odwiedzenia ciekawego i pełnego pięknych rzeczy bloga Dommy.

środa, 10 listopada 2010

:)

Dzisiaj tylko zdjęcie:



Odwiedzającym mnie życzę miłego wypoczynku i humoru pomimo tej szarej pogody.

wtorek, 9 listopada 2010

Prezent i co dalej?

W nawiązaniu do poprzedniego posta i zapytania Zuli na temat herbaty i farbowania:
Gdy kupiłam pokazywany obrusik był on w kolorze jasnego beżu i miał, niewiadomego pochodzenia, plamę w trochę ciemniejszym kolorze. Przed laty nic innego nie przyszło mi do głowy jak tylko napar z herbaty dla wyrównania koloru.
Obrusik zanurzyłam na kilka godzin w mocnym, gorącym naparze z czarnej herbaty. Potem lekkie płukanko w wodzie z octem dla utrwalenia koloru.
I to było to o co chodziło!!!
Równy, beżowy kolor.
-------------

A teraz proszę o pomoc.
Dostałam w prezencie włóczkę, piękny melanż. Mieszanka wełny, akrylu i wiskozy.
Jest tego 300g. Nitka jest gruba i wg oznaczenia na opakowaniu należy używać do roboty drutów o rozmiarze 7-8.
Umiem robić na drutach. Mogę nawet nieskromnie powiedzieć, że przed chyba dwudziestu laty śmigałam ostro :) Jednak od bardzo wielu lat nie miałam drutów w rękach i teraz zupełnie nie wiem na co mi taka ilość włóczki wystarczy i co mam z tego zrobić, żeby ładnie wyszło, żeby było trendy :) no i najważniejsze, żebym się nie "uszarpała" zbyt mocno.
Bardzo proszę wszelkie o sugestie co z tego zrobić:




Skromniutki aniołeczek frywolitkowy:

piątek, 5 listopada 2010

Starocie muzealne i domowe :)

Dzisiaj będą trzy rzeczy, którymi się kiedyś zachwyciłam.
Dwie pierwsze są eksponatami muzealnymi, prezentowanymi w jednym z muzeów w Barcelonie a trzecia jest w moim domu.


Kompozycje kwiatowe są zrobione z maleńkich kolorowych muszelek.
Każdy listek lub płatek kwiatowy to jedna maleńka czasami muszelka.


Scenka ogrodowa z pięknym drzewem i damą również składa się wyłącznie z muszelek.
Wszystkie muszelki są w naturalnym kolorze i wielkości


Okrągły obrusik ma średnicę ok 120 cm.
Zrobiony jest chyba na drutach.
Kupiłam go dawno temu na jakiejś bazarowej wyprzedaży rzeczy używanych.
Dla odświeżenia koloru robię mu od czasu do czasu kąpiel w naparze z czarnej herbaty.


Dziękuję wszystkim za miłe słowa na temat frywolitek.
Przyjemnie mi, że Wam się chce tu zajrzeć i czasami coś do mnie napisać.
Staram się zawsze zrewanżować odwiedzinami i komentarzami.

środa, 3 listopada 2010

Krótkie podsumowanie

Jak już kiedyś wspominałam, moja przygoda frywolitkowa zaczęła się od blogu Zuli. Popatrzyłam, poczytałam i postanowiłam spróbować.
Pierwsze nauki pobierałam tutaj. Siedziałam przy monitorze z igłą do wyszywania i kordonkiem no i próbowałam, próbowałam....
Moje mozolnie wykonywane próby mogliście na bieżąco obserwować.
Teraz wreszcie zainwestowałam ok 30 zł w igłę do frywolitek i dopiero teraz wiem, że to jest to!!
Dobrze, że dałam sobie czas na ćwiczenia i naukę. Jestem z siebie zadowolona, że na początku tych splątanych nitek nie wyrzuciłam lecz brnęłam dalej. Teraz mogę powiedzieć, że troszkę umiem. To jest naprawdę wiedza bardzo szczątkowa i podstawowa, ale jest się czego uczyć!!!



Serwetka zrobiona jeszcze igłą do wyszywania :)