środa, 3 listopada 2010

Krótkie podsumowanie

Jak już kiedyś wspominałam, moja przygoda frywolitkowa zaczęła się od blogu Zuli. Popatrzyłam, poczytałam i postanowiłam spróbować.
Pierwsze nauki pobierałam tutaj. Siedziałam przy monitorze z igłą do wyszywania i kordonkiem no i próbowałam, próbowałam....
Moje mozolnie wykonywane próby mogliście na bieżąco obserwować.
Teraz wreszcie zainwestowałam ok 30 zł w igłę do frywolitek i dopiero teraz wiem, że to jest to!!
Dobrze, że dałam sobie czas na ćwiczenia i naukę. Jestem z siebie zadowolona, że na początku tych splątanych nitek nie wyrzuciłam lecz brnęłam dalej. Teraz mogę powiedzieć, że troszkę umiem. To jest naprawdę wiedza bardzo szczątkowa i podstawowa, ale jest się czego uczyć!!!



Serwetka zrobiona jeszcze igłą do wyszywania :)

9 komentarzy:

  1. Świetnie sobie z frywolitkami poradziłaś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Serwetka prezentuje się rewelacyjnie ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. normalnie jest super! ja nie dojrzałam jeszcze do tego ...dopiero stawiam pierwsze kroki w hafcie krzyżykowym ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. podziwiam :)
    ja cały czas marzę, żeby nauczyć się tej techniki.. ale na razie pozostaje to w sferze planów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. i słusznie Halinko efekt kok cieszy

    dziekuje za ciepłe słowa ....

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczna serwetka!
    Frywolitki wciągnęły Cię na dobre :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne frywolitki. Ja też zaczęłam dzięki Zuli, ale ona pokazała mi co nieco osobiście. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za miłe słowa.
    Jestem aktualnie zakochana...
    ...we frywolitkach :)

    OdpowiedzUsuń