Swego czasu pisałam o problemach z haftem wyszywanym w ramach SAL-u Wielkanocnego. Sprawa wydawała się nie do naprawienia, bo robocza siatka się utrwalona na amen:(
Bez wielkiej nadziei kupiłam na ryneczku mydło: Dr Beckmann, Gallseife Ossengalzeep Savon detachant.
Ten cudowny środek poradził sobie z utrwalonymi kropkami po mazaku spieralnym i moje jajko zostało uratowane.
Wykończyłam je czerwoną lamówką bawełnianą i na naszej wystawie prezentowało się tak:
Po bokach haftu są widoczne szpilki, którym jajko zostało przypięte do tła:)
Miło mi, że odwiedzacie, że oglądacie i czasami komentujecie:)
Słoneczka i zdrowia Wam życzę.
Twoje jajeczko wygląda ładnie.
OdpowiedzUsuńświetnie, że udało się uratować jajo! teraz prezentuje się rewelacyujnie :)
OdpowiedzUsuńślicznie wygląda:)
OdpowiedzUsuńJajko cudne ,dobrze że istnieje takie mydełko.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWyszło cudownie majstersztyk pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńCudnie sie prezentuje twoje jajeczko ;-))
OdpowiedzUsuńbardzo często podczytuję tego bloga...bo dla mnie to dwa w jednym. Nie dosć że tu jest wszystko o mojej pasji - haftowaniu to jeszcze te morskie klimaty:)usteckie.....co roku wracam do Ustki w okresie wakacyjnym od wielu wielu lat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i serdecznie...Agata
Dziękuję za podpowiedz, spróbuję i ja sprać takim mydełkiem zrobioną dawno temu kratkę ołówkiem na kanwie :-)
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim za miłe słowa.
OdpowiedzUsuń