sobota, 9 kwietnia 2011

Każda miłość jest pierwsza :)

Całkiem niedawno moją nową miłością były frywolitki. Jednak, po osobistym doświadczeniu tego co to znaczy usztywnić i zblokować(?) serwetkę pełną łuczków i pikotek, moją fascynacja frywolitkami znacznie osłabła.
Małe formy frywolitkowe a i owszem, ale duże, niekoniecznie:)

Wasze blogi są dla mnie inspiracją i obiektem zachwytu. Właśnie teraz dokładniej przyjrzałam się szydełkowym cudownościom i pomyślałam, że nie zrobiłam jeszcze żadnej szydełkowej serwetki więc jak nie teraz, to kiedy?

Podstaw szydełka nauczyła mnie śp Alka Dworaczka, o której wiele słyszałam, ale którą spotkałam w życiu może ze trzy razy. Nasze pierwsze, że tak powiem naukowe, spotkanie było całe lata świetlne temu. Ja byłam dwudziestoletnią, "nieopierzoną" mężatką a Ona dużo starszą ode mnie kobitką, sympatyczną i znającą życie.
Właśnie przy okazji tej mojej serwetki przypomniała mi się moja szydełkowa Nauczycielka i czas spędzony w Jej towarzystwie.




Miło mi, że do tu zaglądacie.

3 komentarze:

  1. czy to frywolitki czy szydełko
    twoje serwetki wyglądają pięknie

    OdpowiedzUsuń
  2. Serwetka jest śliczna a co do frywolitek to też wolę małe wzorki .Po jednej dużej frywolitce mam dosyć.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń