Dotychczas nie zwracałam większej uwagi na frywolitki, bo wydawały mi się skomplikowane i raczej poza moim zasięgiem.
Jednak to się zmieniło jakoś tydzień temu, po wizycie w blogu Zuli. Pomyślałam wtedy - ona może a ja niby dlaczego nie?
Trochę poczytałam np u Koroneczki i u Aty, obejrzałam kilka filmików na You Tube no i zaczęłam ćwiczyć igłą do wyszywania :)
Poniżej jest efekt tych ćwiczeń. Jestem z nich bardzo dumna, bo nikt nie stał nad głową, nie korygował błędów i nie podpowiadał jak przełożyć tą niepokorną nitkę :)
Podoba mi się ta technika, ale wcale nie jestem pewna czy to nie jest tylko chwilowe zauroczenie :) Czas pokaże.
Na razie jestem już jedną nogą na urlopie i tylko to mnie teraz zajmuje.
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńJa się przymierzam do tej techniki.. ale jakoś na razie nie miałam odwagi :)
No super! Pierwsze koty za płoty :) Może dołączysz się do wspólnego dziergania serwety?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zdolna jesteś mi to nawet łopatologia niepomoże
OdpowiedzUsuńWspaniałe !!!Mi też się wydawało że to nie dla mnie.Czekam na nastęlne frywolitkowe dzieła i życzę powodzenia no i dobrego urlopu.
OdpowiedzUsuńBrawo!!!
OdpowiedzUsuńJa naukę zaczęłam pod okiem Zuli, niestety u mnie przyswajanie nowych technik idzie troszkę dłużej, ale też będę próbowała;-)
Efekty Twej pracy rewelacyjne. osobiście, obiecałam sobie, że się tej techniki nie będę uczyła... Bo ich już tyle mam, że czasem nie wiem co zrobić, bo pomysłów mam sto ;-))
OdpowiedzUsuńWspaniałe,coraz bardziej ciągnie i mnie do tego ,chyba w końcu się odważę.
OdpowiedzUsuńNie umiem robić frywolitek...a jeśli kiedyś to tylko "na żywca" nie z internetu. Wydaje mi się to takie skomplikowane...
OdpowiedzUsuńSuuuper! Rewelacja - podziwiam dokładność.
OdpowiedzUsuńPozdrówka
Ola