Niedzielne przedpołudnie, kijki, morze, plaża, koleżanka i ja:)
Morze spokojne i plaża w Ustce szeroka, ale im dalej na wschód, tym plaża węższa i brzeg zniszczony.
W okolicach Orzechowa wąziutkie przejście i zniszczony klif:
Biała Dama???
Nie, to panna młoda na delikatnym spacerze po nocy poślubnej:)
Młody wędkarz w oczekiwaniu na rybkę. Tego nie widać na zdjęciu, ale tego młodego człowieka, na plaży czekała równie młoda i śliczna dziewczyna:
To były dwie godziny spędzone w miłym towarzystwie, chociaż mój mąż nasze wyjście skwitował "... jedna wariatka zadzwoni a druga wariatka leci...":)
No cóż lew kanapowy komentuje rzeczywistość po swojemu:)
Nigdy w Orzechowie nie byłam plażą, troszkę dla mnie za daleko!
OdpowiedzUsuńŚliczny spacer miałyście;-)
Piękne widoki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKocham te widoki dlatego tu żyję i czerpię z tych widoków całą piersią pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu jeździłam do Orzechowa na kolonie. Pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńI pewnie też "kciuka" ćwiczy, jak mój! :-))))
OdpowiedzUsuń