środa, 25 sierpnia 2010
Bieżnik zwany obrusem
Prezentuję dziś bieżnik-obrus, który w stanie "wymiętolenia" pokazywałam niedawno.
Zastanawiałam się wtedy nad jakimiś kwiatkami, ale ostatecznie bieżnik-obrus dostał jeszcze jeden element mereżki na środku i na tym koniec!
Wczoraj, gdy go mozolnie prasowałam na mokro, przypomniała mi się książeczka z dzieciństwa "Jak to ze lnem było".
Len to piękna tkanina, tylko to prasowanie...
Agajaw, Oaza i Zula macie rację, sprawy się pomalutku prostują.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ładny bieżnik, w prostocie jest jego cały urok :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
uwielbiam mereżkę, przypomina mi obrusy mojej mamy :)niestety, gdzieś się zapodziały... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczny!! ;-))
OdpowiedzUsuńelegancki!
OdpowiedzUsuńbardzo lubię takie proste rzeczy. Bez udziwnień, jak to mówi moja znajoma :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie do Twojej zabawy "10 rzeczy", ale niestety nie umiem jej znaleźć i nie wiem, o co w niej chodzi. Pomożesz?
Aneczko, już są szczegóły:)
OdpowiedzUsuńTak to jest jak się najpierw zaprasza a dopiero potem załatwia resztę:)